Portal Onet.pl zamieścił ciekawą korespondencję z Norwegii, przygotowaną przez Zbigniewa Kuczkowskiego. Dotyczy ona przemytu alkoholu do tego kraju, który od dawna - z racji jednych z najwyższych na świecie cen - jest przedmiotem nielegalnego wwozu.
Kontrabandą na mniejszą i większą skalę oprócz Skandynawów zajmują się także Polacy, i to oni - w świetle informacji podanych przez norweskich urzędników - wyrastają na główną siłę w tym procederze. Jedną z przyczyn prymatu w policyjnych statystykach jest rosnąca liczba mieszkających w Norwegii rodaków, sięgająca już 120 tysięcy. To duża grupa potencjalnych odbiorców, dla których zakup wódki nad fiordami jest po prostu zbyt kosztowny. Tymczasem alkohol z przemytu sprzedawany jest mniej więcej za połowę cen oferowanych przez państwową (i rzadką) sieć sklepów monopolowych Vinmonopolet.
Najciekawsze w korespondencji Zbigniewa Kuczkowskiego są jednak wątki dotyczące przemytniczej zmyślności naszych rodaków. W użyciu są bowiem przebudowane samochody, ze specjalnie wzmocnionym zawieszeniem, by ukryć nadmierne przeciążenie pojazdu. Sprawy techniczne uzupełniają działania wywiadowcze. Według szefowej przejścia granicznego pomiędzy Szwecją a Norwegią w Svinesund, norwescy policjanci są obserwowani przez ukrywających się w okolicznych lasach zwiadowców, którzy w odpowiednim momencie uruchamiają czekający na skok przez granicę alkoholowy konwój.
O skali szmuglu świadczy zdarzenie z kwietnia, gdy na trasie E6 niedaleko lotniska Rygge policja zatrzymała 14 samochodów, które przewoziły? 16 ton alkoholu. Większość kierowców zdołała zbiec, co więcej - kilka dni później zatrzymane pojazdy zostały skradzione z policyjnego parkingu.
Warto dodać, że norweska policja i służby celne starają się maksymalnie utrudnić życie przemytnikom, stąd - przekraczając granicę w Svinesund - turyści powinni liczyć się z możliwością kontroli pojazdu.
Więcej - na Onet.pl
Na zdjęciu: przejście graniczne pomiędzy Szwecją a Norwegią w Svinesund (fot. Zew Północy)
|